Niedobór wykwalifikowanych kandydatów, mało elastyczny budżet, długi okres decyzyjny czy brak systemu ATS usprawniającego codzienną pracę – to wyzwania, z którymi rekruterzy stykają się na co dzień. Niektórzy z nich muszą zmierzyć się jeszcze z jednym – uwarunkowaniami rynku lokalnego.
Czy kandydaci z mniejszych miejscowości mogą mieć inne potrzeby i oczekiwania niż kandydaci z dużych miast? Czy przyjazną rekrutację warto rozpatrywać w kontekście lokalnym?
Relacje są najważniejsze
Jak zauważa Daniel Gąsienica z firmy Horizon Group, firmy należącej do grona sympatyków Koalicji na rzecz Przyjaznej Rekrutacji, na małym rynku pracy najważniejsze są relacje.
W małej miejscowości wszyscy się dobrze znają, a opinie rozprzestrzeniają się bardzo szybko, szczególnie te negatywne. Dlatego złe postrzeganie firmy jako pracodawcy może bardzo zaszkodzić jej reputacji, a w efekcie całemu biznesowi. Co więcej, relacja z samym rekruterem też jest bliższa, bo zazwyczaj nie jest on zupełnie anonimową osobą.
Nie można też zapominać o konieczności budowania dobrych relacji z miejscowymi decydentami czy liderami opinii, takimi jak lokalna władza, członkowie miejscowych stowarzyszeń, a nawet przedstawiciele Kościoła. Jako, że firma jest bardziej rozpoznawalna na rynku lokalnym, sposób prowadzeni przez nią biznesu również pozostaje tematem rozmów w szerszych, aniżeli tylko pracowniczych kręgach.
Zdaniem pracodawców zrzeszonych w Koalicji poprzez wartości, które firma reprezentuje, można z kolei przyciągnąć do siebie poszukiwanych na rynku specjalistów. Zwykle są oni bardziej skłonni do poszukiwania pracy w dużych ośrodkach miejskich, gdyż mają poczucie, że znajdą tam stanowiska lepiej odpowiadające ich kompetencjom. Alternatywą dla nich może okazać się pracodawca ceniony i rozpoznawalny na lokalnym rynku.
Inna perspektywa, te same standardy rekrutacji
Osoby odpowiedzialne za rekrutację i selekcję personelu są zgodne, że warunki rekrutacji na rynkach lokalnych są zdecydowanie inne, bardziej wymagające i angażujące rekrutera. Przede wszystkim, większe niż w miastach bezrobocie powoduje, że z jednej strony firma witana jest z otwartymi rękoma przez społeczność lokalną, co zwiększa szanse na szybkie zrekrutowanie potrzebnych osób, z drugiej trzeba zachować czujność, by mimo to proces rekrutacyjny przebiegał zgodnie z dobrymi praktykami.
Patrząc przyszłościowo nie możemy pozwolić sobie na to, by jakość naszych działań rekrutacyjnych była gorsza tylko dlatego, że łatwiej nam pozyskać pracowników. Istotne jest to, żeby proces był ujednolicony, bez względu na liczbę oddziałów firmy, a kierownicy liniowi wszędzie stosowali wdrożone standardy rekrutacji – podkreśla ekspert Horizon Group.
Będąc przyjaznym, ale również po to, by zwiększyć efektywność rekrutacji i budować swój wizerunek, warto też informować lokalny rynek o tym, czym zajmuje się firma, jakimi wartościami kieruje się w prowadzaniu swojej działalności i jakich kandydatów szuka do pracy.
Niewielkie nakłady, duży zwrot z inwestycji
Zdaniem rekruterów małe firmy lokalne nie muszą wydawać dużych pieniędzy na promocję. By zadbać o swój wizerunek, wystarczy, że będą dbać o pracowników i kandydatów. Ponadto, w przypadku firm lokalnych, najlepszymi ambasadorami firmy i nośnikami informacji są jej pracownicy, bo siła ich opinii i poleceń jest bardzo duża. Warto pamiętać o uniwersalnych zasadach: prowadzeniu otwartej komunikacji (również w procesie rekrutacji), budowaniu relacji i zaufania oraz motywowaniu. W miarę możliwości, szczególnie jeśli korzystamy z systemu do rekrutacji, który taką komunikację znacznie ułatwia i przyspiesza, warto jeszcze bardziej się zaangażować i na przykład wprowadzić zasadę udzielania kandydatom szczegółowej informacji zwrotnej na temat oceny ich kompetencji. Nawet, jeśli nie zostaną zatrudnieni, to z pewnością to docenią i zapamiętają sposób w jaki zostali potraktowani przez firmę.